Rogowska opuściła szpital
Uraz głowy byłej mistrzyni świata w skoku o tyczce okazał się mniej groźny niż początkowo sądzono. Lekarze zezwolili lekkoatletce wrócić do domu.
Pacjentka przeszła serię konsultacji i badań. Uraz jest na tyle drobny, że może być leczony poza szpitalem – tłumaczy w rozmowie z „PS” prof. Piotr Kuna, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Neurologicznego w Łodzi.
Wczorajsze wypisanie Anny Rogowskiej oznacza, że najpewniej nie potwierdziły się wstępne diagnozy. Początkowo mówiło się, że nasza najlepsza tyczkarka doznała złamania kości potylicznej i pęknięcia piramidy kości skroniowej, co mogło wykluczyć ją na dłużej.
Przypomnijmy, w niedzielę podczas treningu Rogowska uderzyła głową w pokryte twardą nawierzchnią podłoże hali COS w Spale. Wyniki badania tomograficznego przeprowadzonego najpierw w Tomaszowie Maz. wskazywały na groźne uszkodzenia czaszki. Zawodniczka trafiła do placówki w Łodzi, w której na szczęście wykluczono wystąpienie cięższego urazu.
– Nie ma poważnego zagrożenia dla zdrowia, bo nie doszło do uszkodzenia mózgu. Niedługo Ania będzie zdolna do wznowienia treningu. Na razie musi odpocząć. Czy będzie w stanie przygotować się do marcowych Halowych Mistrzostw Świata w Sopocie, nie jestem w stanie powiedzieć – mówi doktor Jarosław Krzywański, lekarz kadry PZLA.
Pewny występu Rogowskiej w Sopocie jest natomiast jej mąż i jednocześnie trener Jacek Torliński. – Sytuacja absolutnie nie jest tak dramatyczna jak się mogło się wydawać. Start Ani mistrzostwach świata nie jest zagrożony. Jest poobijana i potrzebuje kilku dni odpoczynku. W tym czasie, ale już bez pośpiechu, wykonamy dodatkowe badania – zapewnia.
źródło: www.przegladsportowy.pl